Misja dla Cocori'ego :P (misja testowa)

Cisza

Kocur stanął ponownie na rozwidleniu. Cofnął się bez większych przeszkód, jednak istotki popłakiwały cichutko, smutne, że je opuszcza.

Yaee

Kocur skręcił w inną stronę. W tą w której wcześniej nie był.

Cisza

Tunel, już po kilku krokach, za zakrętem okazał się rozświetlony. Kule ognia unosiły się raz z lewej, raz z prawej. Coraz wyraźniej czuć było siarkę. Cocori usłyszał pisk istotek. Odprowadziły go tak daleko poza swoje tereny, że w końcu coś je zaatakowało.

Yaee

Kocur sam już niewiedział co ma zrobić. Szedł jednak odważnie w dal nie zwracając uwagi na zdychające maleństwa.

Cisza

Nagle ziemia i ściany się zatrzęsły. Z sufitu kapnęła na nos kota piecząca kropelka. Podrażniła go i skapnęła w dół. Do uszu kocura doszedł ogłuszający ryk. A to, co malowało się przed nim było jeszcze bardziej przerażające. Cocori stanął oko w oko z... nią.

Yaee

Cocori zachował zimną krew. Spróbował uciec z przeklętego korytarza. Już wolał te podejrzane ludki niż tą bestię.

Cisza

Smoczyca jednak zgrabnie oplotła Cię ogonem. Nie potrafisz się jej wymknąć, nie łamiąc sobie żeber. Przyciąga Cię pod swój śmierdzący siarką pysk i patrzy na Ciebie, długo i głęboko się nad czymś zastanawiając. W końcu odsuwa Cię nieco, nie chcąc zabić smoczym oddechem.
-Witaj.- mówi jedynie. Nie spuszcza z Ciebie wzroku.

Yaee

Coco spojrzał jej prosto w oczy. I spokojnym, basowym głosem rzekł.
- Witaj szlachetna smoczyco.
Nie był zdenerwowany. Czuł się najnormalniej w świecie i nie obchodziło go to czy smok ma na niego chrapkę czy też chce go po prostu poznać. Był zupełnie spokojny.

Cisza

- Miło mi Cię spotkać, Cocori. Czekałam na Ciebie- powiedziała. To, że znała jego imię, nie było jeszcze najdziwniejsze. Od gada promieniowało zimno tak srogie, że kocur czuł je nawet w pazurach. Jej oczy nie wyrażały nic. Były idealnie białe i biła od nich lekka poświata.
- Czego pragniesz, skoro zdecydowałeś się przyjść aż do mnie? Jestem zaszczycona- dodała jeszcze, najwidoczniej wzruszona tym, że przyszedł.

Yaee

- Ja wyruszyłem jedynie na wyprawę. Mi także miło cię spotkać.
To mówiąc zadrżał z zimna.
- To ja jeśli mogę cię spytać chciałbym się ciebie zapytać czego ty ode mnie pragniesz iż trzymasz mnie i w dodatku na mnie czekałaś.
To, że znała jego imię nie było dla kocura czymś nowym. W końcu był królem kotów.

Cisza

Uśmiechnęła się, co stworzyło groteskową sytuację, biorąc pod uwagę jej groźnie wyglądający pysk.
- Chcę tylko jednej, małej rzeczy. W zamian postaram się spełnić Twoje marzenie. Nie jestem wszechmocna, ale próbuj szczęścia... Jednak wypowiadając życzenie, zgodzisz się w ciemno na moją prośbę.
Jeśli odrzucasz tą drobną zabawę, musisz spróbować uwolnić się na własną łapę. Czego więc pragniesz, Kocie?- zapytała, nieznacznie mrużąc ślepia. Jej szpony majestatycznie przeciągnęły po jego łebku tak delikatnie, że jedynie przedzieliły futerko na pół, nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Pogłaskała go na swój gadzi, matczyny sposób.

Yaee

Kocur zastanowił się. Nie chciał bogactw tak jak inni i sławy. W końcu i tak był królem. Nagle wiedział czego już chce. Była to dość osobliwa prośba lecz...
- Chciałbym móc umieć latać. Tak jak ty.
Powiedział czekając co odpowie smoczyca.

Cisza

Smoczyca spojrzała na niego nieco zdumiona. Potem jednak rozłożyła skrzydła i ryknęła. Skalny sufit zatrząsł się od naporu decybeli. Serce kota nieświadomie przestało na chwilę bić. Potem jednak ruszyło, ostro przyspieszając.
- Każde kocię, które mi przyprowadzisz, umożliwi Ci jeden lot. [Niedłuższy niż 3 posty]
Na początku przyprowadź mi jedno, a za każde kolejne, będziesz mógł polecieć pod samo niebo. Żegnaj, Kocie- powiedziała mitycznym, głębokim głosem dorosłej i groźnej smoczycy. Wyrok zapadł, a gdy smoczyca rzuciła kotem, wydawało się, że uderzy w ścianę i się zabije. Jednak niespodziewanie... Wniósł się w górę i zawisł, na wysokości jej oczu.
- Kysz.- mruknęła, odwracając się od niego.

Yaee

Kocur stanął przed nią jednak i spytał.
- Kocięta? Nie, to odpada. W takim razie nie przystaję na tę propozycję.
Rzekł odważnie Cocori. Nie odda kociaków na śmierć dla własnych korzyści!

Cisza

Mówiłam, że jeśli wypowiesz życzenie, decyzja zapadnie. Że na moją prośbę zgadzasz się w ciemno. Więc przyprowadzisz mi kocię, albo sama się wybiorę, wezmę każde, które napotkam. Nie denerwuj mnie, zmykaj. Masz czas... powiedzmy miesiąc- powiedziała smoczyca, patrząc na króla kotów, wciąż unoszącego się w powietrzu. Odwróciła się do niego tyłem. Rozmowa była zakończona.